Bór komorowski zastrzelony na polowaniu


Na przykład taki Zygmuś Brzosko, którego zawsze wspominam, był dobry i w gimnastyce, i w językach obcych. Albo Olek Tyrawski, który zginął pierwszego dnia powstania jeszcze przed godziną W. Ostatni raz widziałem go około godziny trzeciej po południu, a potem 5 może 10 minut później został trafiony kulą karabinu z czołgu.

Dostał w środek czoła. Albo pani Przestępska, która straciła córkę i syna, i która przy grobach swoich dzieci na Powązkach prowadziła coś w rodzaju salonu. Przychodziło się tam do niej, a ona siedziała przy tych grobach i przyjmowała gości. To było straszne. PAP: We wspomnieniach podkreśla pan jednak, że dla was walka z Niemcami była jak pójście na dobry film do kina.

Nie żaden ciężki obowiązek, ale radość. Stanisław Likiernik: Tak było przed powstaniem, a nie w czasie powstania.

W maju r. generał Bór-Komorowski wysłał do Włoch komisję, by zbadała okoliczności śmierci ppłk. Hańczy. Istniały podejrzenia, że został on zastrzelony na polecenie gen. Andersa.

Różnica polegała na tym, że jak się wykonywało "robotę" - bo tak to myśmy nazywali w Kedywie - to było to robione, jak ja to mówię, z pomyślunkiem. Był plan, każdy wiedział co ma robić. Najlepszy przykład to "robota" na "Panienkę". Był to Karl Schmalz, bardzo okrutny szef ochrony kolei przy Dworcu Zachodnim. Dwóch z nas przebrało się w mundury niemieckie i udawało, że prowadzą mu złodzieja.

Myśmy weszli w tym momencie od tyłu i zabiliśmy resztę. Było to zrobione na samym Dworcu Zachodnim, o dwa kilometry od koszar żandarmerii i wszystko się odbyło dobrze. Tylko jeden facet był po cywilnemu i błagał, żeby go nie zastrzelić. Później poznał jednego z naszych, Kazika Jakubowskiego, w tramwaju i go wydał.

Niemcy zamordowali go w straszny sposób, po torturach. Ale to było zupełnie co innego niż powstanie, gdzie na przykład trzeba było atakować Niemców, a myśmy mieli tylko kilka karabinów, stenów, ja miałem thompsona, a oni byli uzbrojeni po zęby. Dostałem od razu granatem, który Niemcy wrzucili przez okno i potem już byłem wykluczony.

W powstaniu nie zrobiłem krzywdy żadnemu Niemcowi, służyłem im jako cel, dostałem albo granatem, albo kulą w kościele św. Antoniego przez dwa pośladki, ale na szczęście o centymetr od kości. Gdyby mnie rąbnęli w kość, to już by mnie nie było. Stanisław Likiernik: Byłem religijny do Podczas powstania przyszedł do mnie raz kapelan "Zośki" Józef Warszawski i on mnie chciał koniecznie nawrócić.

W końcu go spytałem: "Proszę księdza, czy mamy kapitulować, czy nie w bór A on mówi, że nie. To pytam się: "Dlaczego ja mam kapitulować przed księdzem? Ja nie kapituluję i koniec. Niech ksiądz myśli komorowski chce, a ja myślę swoje". Ale mój szok jeśli chodzi o religię, to był w r.

Oni tam stali tak, nie wiem, może dzień, może dwa i stamtąd szedł krzyk o wodę: "Wasser! W końcu widzę, że jeden Niemiec raptem poszedł do budynku dworca, tak kawałek, z metrów, wziął kubeł, napełnił go wodą i powolutku przyniósł polowaniu wagonu. Myślę sobie, że może on im da pić, a on powolutku wziął ten kubeł i przed tymi ludźmi, którzy umierali z pragnienia, wylał całą wodę na ziemię.

Tak powolutku, polowaniu. Wtedy pomyślałem, że jeśli pan Bóg istnieje, to piorun powinien go strzelić. A piorun nie strzelił w tego skurwysyna, za przeproszeniem. Że też on zadał sobie trud niesienia dużego kubła wody, żeby się znęcać nad ludźmi, którzy umierają z pragnienia! Tadeusz — już jako generał brygady — dowodził Obszarem Kraków—Śląsk ZWZ, od lata tego roku zaś przebywał w Warszawie jako zastępca dowódcy polskiej armii podziemnej — gen.

Po tym, jak 30 czerwca r. Kazimierza Sosnkowskiego, przy tym było jednak uwarunkowane wielostronnie. Niektórzy z nich — jak płk. Wielu, także bliskich współpracowników — jak zacytowany wyżej płk. Szostak — odnosiło się do niego z krytycyzmem. Najbliższym człowiekiem Komorowskiego był Pełczyński — on też miał faktycznie decydować w kluczowych sprawach.

W lipcu r. W tym punkcie przymioty zastrzelony kawalerzysty, dobrego konspiratora i uczciwego człowieka nie wystarczyły. Nastąpił sprawdzian jego cech przywódczych, niezależności sądu, wiedzy i walorów intelektualnych — ekstremalny sprawdzian, w którym stawką było życie dziesiątek tysięcy ludzi.

Pod koniec powstania, z politycznych powodów, na których prezentację nie ma tutaj miejsca, Komorowski został zaocznie mianowany Naczelnym Wodzem. Swój awans miał komentować — w sposób znamienny — następująco:. Niech mi pan raczej złoży kondolencje. Ja nie mam kwalifikacji na Naczelnego Wodza i nigdy bym tej nominacji nie przyjął, gdyby nie świadomość, że mi nie wolno w obecnej ciężkiej sytuacji krzyżować planów rządu.

Po powstaniu generał udał się do niewoli, a w połowie r. Komorowski o powstaniu do końca bronił. Rola symbolu i autorytetu nieszczególnie współgrała z naturą generała. Warto tu wspomnieć, że kilka lat później Komorowski wydał w Londynie swoje wspomnienia, zatytułowane Zastrzelony Podziemna.

Na początku uroczystości generał Komorowski stał w bór prezydenta, w pewnej chwili jednak Korboński zorientował się, że go nie ma:. Bora straciłem z oczu, gdyż go tłum zepchnął do tyłu, w krzaki i trzeba go było stamtąd wydobyć, by go przedstawić Johnsonowi.

    Pół wieku temu zmarł gen. Tadeusz Bór-Komorowski

W cztery oczy zażartowałem z niego, że ze skromności sam się schował w krzakach. W okresie wygnania, który zakończyła śmierć generała w r. Komorowscy — w dwudziestoleciu międzywojennym właściciele i lokatorzy pięknego zamku w Świrzu — nie otrzymywali świadczeń emerytalnych ani wsparcia ze strony brytyjskiego rządu.

Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Wita Stwosza Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności. Copyright © Instytut Gość Media. Matka była wtenczas w kontakcie z moją chrzestną matką, znaczy z panią profesor Karoliną Lanckorońską.

Ojciec wprowadził się do nich do mieszkania na pierwszą noc. Przecież nie mogę. Nie mogę przecież. Pani Karla też mi o tym po wojnie opowiadała, że tak był strasznie przejęty, że ją skompromituje. Tam przemieszkał przez tydzień, dwa i potem, bo była wielka wsypka w Krakowie, został przeniesiony do Warszawy.

O konspiracji w Krakowie. Nie, właściwie poza historią z apteką, to nie pamiętam dużo. W Warszawie prowadziła, zdaje mi się, łączność z obozami jeńców. Był Zygmunt Elsner, który był w 9. Nawet po wojnie przez parę lat mieszkał u nas na Wembley, aż do śmierci. Zdaje mi się, przed wojną rozmawiali na ten temat, jak można szyfrować, czy coś.

To polegało na wysłaniu książek i ona napisała list, gdzie był schowany sposób szyfrowania. On to rozpoznał i w ten sposób [mama] prowadziła korespondencję z jeńcami. On potem wprowadził w to innych i w ten sposób to działało. Pamiętam, że matka opowiadała, że raz była w biurze z koleżanką, nie w biurze, ale tam, gdzie pracowali.

  • bór komorowski zastrzelony na polowaniu
  • Była zbiórka. Tam niestety w międzyczasie była wsypka i wszystkich aresztowali. Jak ta kobieta nie wróciła, to matka się zaczęła niepokoić. Pojechała pod ten adres i pukała do drzwi. Słyszała, że ktoś pisze na maszynie, ale nikt nie odpowiedział. Drugiego rana, jak ta kobieta w dalszym ciągu nie wróciła, to zadzwoniła, czy pojechała, już nie wiem, do męża, czy on coś o niej słyszał, czy wie, gdzie ona jest.

    Wtenczas zgłosiła to gdzieś w komendzie. Ojciec podobno też jej zrobił wielką awanturę. Wiesz, że coś się stało i pukałaś do drzwi?! Podobno Niemcy tam zostawili gestapowca, ale on pisał na maszynie i nie słyszał, jak matka pukała do drzwi. A panią, która tam pojechała, zaaresztowali.

    Zginęła w obozie. Tak, że to mogła być właśnie moja matka, którą taki by czekał los. A to, że ją poprosiła, żeby poszła… Dziwne są czasami losy. Potem matka właściwie opowiadała, jak to było w przeddzień Powstania. Tak, bo to było po dwunastu latach małżeństwa. Ojciec wtenczas miał już chyba 47 lat, jak się urodziłem. Całkiem starszy pan.

    Bór-komorowski zdrajca

    Tak, zdaje mi się, że był bardzo zadowolony. Właściwie też mój kuzyn, Piotr Piniński w tym dużo pomógł, bo dużo się dowiedział. My jesteśmy z linii Komorowskich — Korczak i z linii tak zwanej prymasowskiej. Bo był prymas Adam Ignacy Komorowski w tysiąc sześćset którymś roku. Jak zacząłem odkrywać tę linię, to tam Adamów jest masa.

    To widocznie jest może imię rodzinne. Nie wiem, czy z tego powodu wybrali, bo nie pamiętam. Nigdy nie mówili, dlaczego się nazywam Adam, ale sądzę, że to może właśnie z tego powodu. Matka była w ogóle pod fałszywymi papierami, zdaje mi się, że miała nazwisko Malinowska. Już nawet nie pamiętam, czy według tych dokumentów była [mężatką], czy mąż był za granicą.

  • Archiwum Historii Mówionej - Adam Komorowski
  • Lider mimo woli – Tadeusz Bór-Komorowski - Historia z IPN - Instytut Pamięci Narodowej
  • Myślę, że nawet była. Nie, nie pamiętam. W każdym razie była pod fałszywymi papierami i byłem ochrzczony przez księdza z AK, zupełnie w tajemnicy. Tak, że nie mam żadnego aktu urodzenia. Dopiero w tym roku otrzymałem [ten akt] po paru występach w sądzie w Polsce. Tak, nie istniałem.

    Chociaż w otrzymałem polski paszport, bo nigdy nie wziąłem obywatelstwa brytyjskiego, byłem […] jako bezpaństwowiec. A poza tym zawsze były wielkie hece i awantury z travel documentsbo trzeba było co pewien czas odnowić. Paszport jest na dziesięć lat, a tutaj [na] trzy lata.

    Tak że parę razy wyjechałem nielegalnie i potem miałem zabawy, jak wracałem. Była z tym wielka zabawa. Ojciec przychodził odwiedzić matkę, ale żeby razem mieszkali, to nie. Przyznam się, że dużo nie pamiętam. W pamięci utkwiło mi jedno, że byłem w wózku i niemiecki żołnierz dał mi cukierek.

    Jak zginął bór-komorowski

    A nienawiść bór Niemców miałem za młodych lat olbrzymią. Jak miałem siedem, osiem lat to po raz pierwszy pojechałem do rodziny szwajcarskiej. To byli sąsiedzi znajomych mojej chrzestnej matki, pani Karli Lanckorońskiej. Ona to urządziła i zawiozła mnie tam po raz pierwszy. Dzięki temu doskonale nauczyłem się [mówić] po francusku, bo oni nie mówili po angielsku, a ja nie [mówiłem] po francusku.

    Tak że nim się zacząłem uczyć w szkole, to już nieźle mówiłem po francusku. Pewnego, drugiego czy trzeciego lata, już chyba miałem dziesięć lat, powiedzieli mi, że zapraszają młodą pannę, która przyjeżdża z Niemiec. Wiem, może miała z osiemnaście lat, czy coś takiego, młoda dziewczyna i ona próbowała w każdy sposób jakoś do mnie dociągnąć.

    Wtenczas zbierałem zastrzelony samochody, to się nazywało pinkie toysto mi nawet kupiła taki samochód. W późniejszych latach trochę byłem smutny, że tak postępowałem, ale chyba taki po prostu był nastrój u nas w domu, antyniemiecki i też antyrosyjski, że to po prostu wyczułem i w ten sposób postępowałem. Przeszło, tak.

    Nie, chyba przeszło, tak. Z tego, co pamiętam, to ojciec w ogóle był tym trochę zaskoczony. Pytał, zdaje mi się, oficerów sztabu, czy rzeczywiście oni chcą, żeby on wstąpił na to stanowisko. Jak wszyscy powiedzieli, że tak, to się zgodził. Właściwie też, przypomniało mi się to, że przed wojną w latach, jak został wysłany do Grudziądza, to właściwie się szykował na emeryturę i zamierzał wrócić do Lwowa i tam zajmować się rolnictwem.

    Ale niestety, wojna go zaskoczyła. Nigdy się nie pchał do tego, żeby być dowódcą, czy Armii Krajowej, czy w ogóle Wodzem Naczelnym. Może skoczę do przodu na chwilę A jednak generał Anders się do tego strasznie pali. Potem dał rezygnację prezydentowi i zszedł z tego stanowiska.

    Ale skoczyłem trochę do przodu. Tak że jak wybuchło Powstanie, my żeśmy się znaleźli w Warszawie. Była w ciąży, [w ósmym miesiącu]. Mój brat się urodził 9 września. Tak nas gonili z jednego budynku do drugiego, [że] była przekonana, że nas rozstrzelają. Ale udało się i potem nas przewieźli do Murnau.

    Nas wysłali do Murnau i matka powiedziała, że tak się darłem, że nas bardzo szybko stamtąd wysłali. Ona pojechała do znajomych, którzy mieli pałacyk. Tam się dużo ludzi właśnie skrywało i chowało, ale gdy się zbliżył czas, gdzie mój brat się miał urodzić, to uważała, że nie będzie krępować tym innych ludzi.

    Po prostu znalazła na wsi pusty, stary budynek, polowaniu zamieszkała i tam się urodził mój brat. Właściwie była sama jedna ze mną i była Aniela Santorek, niania, która razem potem z nami przyjechała do Anglii, a potem wyemigrowała do Stanów, do syna. Jej syn też był w Powstaniu.

    Właściwie sama z nianią urodziła Jerzego, który urodził się bardzo chory. Dopiero po przyjeździe do Anglii rozpoznali zespół Downa. Ale w ogóle ciężko chorował. Matka właściwie z tego powodu, że to były bardzo ciężkie czasy, nie miała mleka, żeby go karmić i w końcu zdecydowała, żeby pojechać do Krakowa.

    Uważała, że może tam będzie łatwiej znaleźć i doktorów i lekarstwa, i tym podobne. Mieszkaliśmy na wsi i dowiedziała się, że poszukuje jej NKWD. Wtenczas do polski wkroczyła Rosja. Siostra mojego ojca, Jadwiga Komorowska, mieszkała w Krakowie i miała kontakt z attache wojskowym, zdaje się brytyjskim, czy francuskim i zdecydowała, żeby uciec.

    XXI Niedziela Zwykła. Nie nadymaj się. Prymat Piotra. Przeczytaj jeszcze. Posprzątać po socjalistach. Czy niewielka partia Vox może zmienić Hiszpanię? Tygrys przemysłu zbrojeniowego Korea Południowa w krótkim czasie awansowała do grona największych na świecie eksporterów broni. To w dużej mierze zasługa… Komorowski.

    Prawda zawsze w cenie.

    Pół wieku temu zmarł gen. Tadeusz Bór-Komorowski

    O kulisach swojej pracy opowiada fotograf Prezydenta Rzeczypospolitej. Prorosyjskie sympatie i zamykanie oczu na zbrodnie popełniane na Ukrainie — zjawisko obecne w całej Ameryce Łacińskiej. Ruda Śląska. Pątniczki z Kochłowic ruszyły o 5. Krempniańska Parada Historyczna w obiektywie.